Po pewnym czasie znalazłam bransoletkę...ale największy gadżet, jaki mnie w niej urzekł, to wstążka.
A teraz zarzucam płaszcz na siebie, zabieram moje włochate cuda i wyruszam na spacer w poszukiwaniu inspiracji i pomysłu na dzisiejsze danie dnia, ponieważ jak to przystało na dobra w miarę Panią Domu, trzeba zaskoczyć swojego Ukochanego jakąś pysznością na stole. W końcu jak to się mówi, przez żołądek do serca.
I już jestem! Dzisiejszy post powstaję w dwóch częściach...brrr nie lubię tych ciemnych, ponurych wieczorów..wyszłam na małą godzinkę w jasny dzień.. wracam a tu już ciemno. .buu..takie uroki jesieni..w sklepie znalazłam bardzo ładne pomidory i świeżą bazylię..i już wiedziałam co przyszykuje...zatem zabieram się za krem pomidorowy ze świeżą bazylią...
Pozdrawiam serdecznie,
xxx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteś!