Wczoraj wracając z pracy postanowiłam upikcić coś naprawdę smacznego, coś czego jeszcze nie próbowałam. Przechodząc obok warzywniaka, wpadło mi do oka coś czerwonego...coś co stworzyło pomysł poprawiającego humor ciacha. I tak oto chciałabym zaprezentować moje pierwsze muffinki z malinami. Może nie wszystkie są idealnie kształtne, ponieważ włożyłam wiele malin do masy i troszkę się zdeformowały, ale i tak pysznie smakowały.
Potrzebujemy:
- świeże maliny,
- 2 szklanki mąki pszennej,
- 2/3 szklanki cukru,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia,
- szklanka mleka,
- 2 jajka,
- 1/3 szklanki oliwy,
- 1 niepełna łyżeczka aromatu waniliowego.
Mąkę, cukier i proszek do pieczenia mieszamy w jednej misce. W drugiej mieszkamy mleko, jaja i oliwę. Łączymy zawartość obu naczyń - tylko do połączenia składników. Blaszkę do muffinków wyściełamy papilotkami. Do każdej foremki kładziemy łyżkę ciasta, potem maliny i przykrywamy ciastem - tak by foremka była napełniona do 3/4 wysokości. Na wierzchu każdego muffina kładziemy po jednej malinie do dekoracji. Blaszkę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy ok. 15-20 minut.
Sprawdzamy patyczkiem - gdy na wyjętym patyczku nie będzie już ciągnącego się ciasta, wyjmujemy muffiny. Muffinki możemy podawać na ciepło oraz z cukrem pudrem.
Podsumowując, moje pierwsze muffiny z malinami wyszły całkiem kusząco. Ciekawe co powie na nie my Boo, jak wróci z pracy?!
Pozdrawiam,
xxx
Ja robię zawsze z malinami i czekoladą :) albo podwójnie czekoladowe dodając kakao.
OdpowiedzUsuńLubię moje silikonowe foremki, bo muffinki zawsze wychodzą idealne, warto zainwestować.
Mnie naszła ochota na maślane bułeczki, wg przepisu Niggelli, a co, nie tylko muffiny można wsuwać : )
pozdrawiam i kombinuj z dodatkami :)