poniedziałek, 29 lutego 2016

Minty homie story. Part 1.

Fajnie jest marzyć. Jeszcze lepiej jest spełniać swoje marzenia. Nie zawsze to jednak idzie w parze. Ale niekiedy udaje się. Dlatego warto wierzyć, że marzenia się spełnią. Takie, które kiełkują głęboko w nas. Podlewając je kropelkami nadziei, wiary, cierpliwości i ogromem pracy, mogą się przebić i ujrzeć światło dzienne. Tak to bywa. Kiełkują. Naprawdę! Ja dziś czuje na własnej skórze jak to jest planować własną przestrzeń. Aż ciężko mi w to uwierzyć, że się udało. Ale jakby się udać nie miało, skoro włożyłam w realizacje tego ogrom pracy, motywacji, poświęcenia, samorealizacji i wytrwałości. Mogę spojrzeć w lustro i powiedzieć "I've done it." Teraz pozostaje druga cześć marzenia i ogrom pracy i staranności, żeby tak zrobić, żeby było stać mnie na moje kolejne marzenia. Druga cześć chyba ta najciekawsza, na która czekałam tyle lat - urządzenie własnego M. Niesamowite uczucie. I pomimo, że to uczucie przeplata zwątpienie we własne możliwości finansowe i walkę o to, że tak "bardzo tego pragnę", to muszę znaleźć kompromis. Nie wierze, że to mówię, ale użyje słów mojego ukochanego Daddy, którego słowa najczęsciej kierowane w moim kierunku to: "ze spokojem", "nie wszystko naraz". Życie mnie nauczyło, że nie dostaje od niego odrazu to co chce, i nie wiem jak bardzo bym wyciągała ręce do góry, bez ciężkiej pracy i wiary, nie ma rezultatów.

Ale koniec ze złotymi myślami. Teraz skupiam się na wystroju. Czyli na pierwszy plan idzie co... moja oaza czyli kuchniaaaa. Kuchnia wyspa, o której marzyłam od wielu, oj wielu lat. Chcę, aby była lekka, świeża, po prostu piękna dla mnie. W końcu będę spędzać w niej sporo czasu.
Głównymi kolorami rządzącymi w kuchni będzie biel, szarość, drewno i oczywiście moja ukochana mięta. Będzie również miejsce na ściankę z farby kredowej, która będzie nadawać charakter i będzie odzwierciedlać moje zamiłowanie do pozostawiania liścików po wyjściu do pracy.
Nie ma co więcej pisać. Wrzucam moje inspiracje, które mam nadzieję, zagoszczą w moim mieszkanku.









Źródło: google images/inspirations/mint/smeg/kitchen/chalkboard/bloomingville

Miętowe akcenty jak lodówka Smeg <3, czy Kitchen Aid, są moim głównym must have i nie wiem jak długo na nie będę odkładać pieniążki i czekać..ale poczekam, bo wiem, że i kiedyś się uda...bo przecież warto spełniać marzenia...a marzenia to coś pięknego. Coś co należy tylko do nas samych! I nikt nam nie zabierze prawa do marzeń, bo dzięki nim nasze życie jest pełniejsze i piękniejsze.

dobrej nocy,
Paula