niedziela, 31 lipca 2011

Moc kolorów...

...a teraz czas na coś całkiem innego - psychologia kolorów. Ostatnio często się rozglądam wokół siebie, zaglądam do szafy, kuchni, przeglądam czasopisma o modzie, układam moje gadżety, katalogi design, inspiracjach wnętrz...układam sobie w głowie wizje przestrzeni, nowego design ubioru na jesień & zimę i rozmyślam jakie barwy dominują u mnie, i jakie chce żeby zagościły, a jakie chce omijać. A Wy? jakie macie wizje i ulubione barwy? W końcu każdy kolor coś zdradza:

BIAŁY - oznacza czystość, niewinność, bezkompromisowość. W kompozycji z innymi kolorami zwiększa przestrzeń i uwydatnia ich kolorystykę.
CZERWONY - daje poczucie odwagi, siły, ciepła, uczucia i ekscytacji.
RÓŻOWY -  barwa pośrednia między białym i czerwonym. Podobnie jak kolor czerwony, jest to symbol miłości, ciepła, namiętności a także pogody ducha, wdzięku i uroku. Jeżeli kobieta dostaje od mężczyzny różowy bukiet, ma on wyrazić ciepłe uczucia jakimi ją darzy , czyli szczerość, sympatię, oddanie i przyjaźń, która oczywiście może przerodzić się w miłość.
POMARAŃCZOWY - cechuje optymizm, przedsiębiorczość, pobudzenie i ambicja. 
ŻÓŁTY - to kolor stymulujący. Dobrze dobrany jego odcień poprawia nastrój i zwiększa poczucie własnej wartości. Jest kolorem pewnym siebie i optymizmu, kojarzy się z słońcem i ciepłem.
ZIELONY - kolor kojący, spokojny, odprężający. Daje poczucie harmonii i równowagi. 
NIEBIESKI - kolor umysłu, kojący, rozjaśniający i uspokajający myśli. Wzmaga koncentracje, budzie kreatywność i pozwala na jasną komunikację. 
SZARY - minimalistyczny kolor, sprzyjający równowadze i wyciszeniu.
BRĄZOWY - to kolor ziemi i natury, dodaje otuchy, wspiera. 
CZARNY - chroni osobowość. Pomieszczeniom nadaje charakteru powagi i rozwagi. Oznacza koncentracje na sobie i poszukiwanie energii do działania.

ze względu na to, że niestety pogoda nie sprzyja letnim spacerom,  zaszyłam się w domu z aparatem, by poćwiczyć parę drobiazgów, wyszczególniając oczywiście barwy, które towarzyszą mi każdego dnia. Uwielbiam kolekcjonować różne pierdółki pod postacią: kolczyków, chusty, gumki, kokardki które mogę przypiąć do gorsetu, żakietu itd, spinki i oczywiście kolorowe duże kwiaty, które mogę wpiąć w rozpuszczone włosy. Niestety ograniczony czas przed pracą, pozwoli na parę ujęć.




 




...wymieniłam te najbardziej podstawowe kolory. Obserwowanie natury i siebie zapewne każdemu z nas daje mnóstwo inspiracji do aranżacji koloru w naszym domu, w garderobie itd. To bardzo ważne by nasze otoczenie nam sprzyjało i żebyśmy czerpali z niego jak najwięcej źródeł w codziennej naszej egzystencji.

sobota, 23 lipca 2011

Karmel? Krówka? Toffi? Kajmak?

"Przeżyte chwile nie giną. Nie wiemy nigdy, kiedy wypłyną z dalekiej przeszłości, by nałożyć się na to, co przeżywamy obecnie."
                                                   Larysa Mitzner

Jedno wspomnienie + jedno ciasto i tylko taka złota myśl nasuwa mi się do głowy... bo wszystko za sprawą tej przesmakowitej słodyczy, którą pokazała mi pewna osoba, bardzo mi kiedyś bliska... historia z Tą osobą się niestety skończyła, lecz dobre wspomnienie jest i będzie w moje głowie, jak to ciasto, które od tamtej pory zagościło w mojej głowie i powiedziałam sobie, ze muszę  je kiedyś sama zrobić i... O! znalazłam w końcu wyczerpujący przepis na blogu "Moje Wypieki", chęć w zabawę przekładania warstw i przede wszystkim cierpliwość na 24 godzinne czekanie dojścia ciasta do perfekcji nie maczając paluchów i nie podjadając z lodówki... i oto tak powstało... CIASTO TOFFI!


Składniki: 
1,5 paczki krakersów (np. Lajkonika)
3 paczki herbatników (typu Petitki)
1 litr mleka
1/2 szklanki cukru
4 żółtka
1 masło
1 szklanka mąki krupczatki
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 puszka mleka słodzonego skondensowanego, lub najlepiej puszka już gotowego kremu toffi
1 litr śmietany kremówki
2 łyżeczki żelatyny (niekoniecznie, ja dodałam by lepiej się kroiło)
1 cukier waniliowy
2 łyżki cukru pudru
pół tabliczki gorzkiej czekolady
 


I warstwa: KREM BUDYNIOWY - 3 szklanki mleka, 1/2 szklanki cukru i masło zagotować. Do gotującej się masy dodać dokładnie wymieszane mikserem - 1 szklankę mleka, 1 szklankę mąki krupczatki, 2 łyżki mąki ziemniaczanej i 4 żółtka. Mieszając gotować wszystko na małym ogniu przez chwilę, aż powstanie masa budyniowa. Lekko przestudzić.

II warstwa: MASA TOFFI -  1/2 litra śmietanki kremówki ubić. Stopniowo dodawać zimną masę toffi z puszki, ubijając nadal. 1 łyżeczkę żelatyny rozpuścić w 1/5 szklanki gorącej wody, przestudzić. Gdy żelatyna zacznie się robić lekko galaretkowata szybko zmiksować z przyrządzoną masą toffi.


III warstwa: MASA Z BITEJ ŚMIETANY - 1/2 litra śmietanki kremówki ubić. Dodać cukier puder i waniliowy, nadal ubijać. 1 łyżeczkę żelatyny rozpuścić w 1/5 szklanki gorącej wody, przestudzić. Gdy zacznie się robić lekko galaretkowata szybko zmiksować z masą śmietanową.

Na blaszce 20 x 35 cm ułożyć warstwę herbatników. Na nie wyłożyć masę budyniową. Następnie wykładamy krakersy, na które wylewamy masę toffi (masa ta może być wylana dopiero po wystygnięciu całkowitym masy poprzedniej!). Przykrywamy ją ponownie krakersami, na które wykładamy masę z bitej śmietany. Wkładamy do lodówki na 24 godziny. Przed podaniem posypujemy tartą gorzką czekoladą.


Taste it & enjoy!

wtorek, 19 lipca 2011

"Recipes" czyli...

"Kiedy gotuję wszystko oddaje w ręce umysłu, kuchnia fantazji pełna jest smaków i zapachów przyprawiających o dreszcze. Nutka ciekawości, szczypta wyobraźni, pół litra słodkiego ryzyka- to cały przepis na niebo w gębie".  
HomelessAnja


...my own cookbook. "Cookbook" coś co kojarzy mi się ze starym zeszytem mojej mamy w górnej półce naszej kuchni wypełnionym po brzegi zapiskami, przepisami, notatkami, z których razem gotowałyśmy, piekłyśmy... potem "cookbook for kids" używałam w Uk, kiedy to miałam zaszczyt piec moich pierwszych babeczek z 4-letnim Max'em... 
Moja przygoda kulinarna rozpoczęła się z ok 5 lat temu kiedy to po liceum wyjechałam do innego państwa, z dala od rodziny i bliskiego otoczenia. Zdana sama na siebie musiałam nauczyć się jak brać patelnie do ręki i stworzyć coś na niej jadalnego dla mnie...przygoda ta trwa nadal, co więcej pogłębia się, bo z wiekiem szukam coraz to innych potraw, różnych sposobów przygotowania, podania i tak właśnie siedząc w kuchni próbuję cokolwiek zdziałać, żeby efekty były widoczne na talerzu...w salaterce...w miseczce... przy kawie, herbacie... dlatego tak pomyślałam, że czas chyba pozbierać te moje zapiski, notatki i przepisy porozrzucane po książkach, gazetach i innych różnościach co jest wygodne do schowania, w jedna, jedyną w swoim rodzaju bo stworzoną przeze mnie - własną książkę moich cudów kulinarnych - My Own Cookbook!

My own cookbook próbowałam stworzyć sama. Godzinami siedziałam przed photoshopem nad pustą białą kartką próbując wykreować tytułową stronę. Chciałam, żeby moja książka kulinarna podobna była na wzór starych książek, okładka ze starego papieru, czcionka typu "bookman old style", itd, ponieważ takie książki uwielbiam najbardziej. Takie książki przywołują wspomnienia, mają swój charakterystyczny zapach i okryte są wieloletnią historia, co sprawia, że są tak bardzo wartościowe. Niestety próby własnego design my own cookbook poszły na marne, ale za to znalazłam coś na wzór tego stylu jakiego szukałam i oto mam - "Recipes"!







co więcej - przeglądając różne blogi o tematyce kulinarnej- wiem, że będzie to także dobry sposób na przedstawienie paru ujęć i możliwość przećwiczenia "zatrzymywania chwil" w tej jakże kuszącej odsłonie, której nigdy wcześniej nie próbowałam aż tak udokumentować i przedstawić...

piątek, 15 lipca 2011

Robi się coraz ciekawej...

...bo zapowiada się mały wyjazd i pomimo, że tylko na max 2 dni to jak dla mnie może być. Strasznie jestem podekscytowana i nie mogę się doczekać. Jestem wielkim zwolennikiem krótkich wypadów czy za miasto czy za granice. Tak dla przygody, odreagowania, poczucia choć przez chwilkę innego klimatu miasta, posłuchania innej gwary ludzi, odwiedzenia paru dobrych kafejek, degustacji, itd. To rodzi świadomość, że mogę na coś czekać, że szykuje się inny punkt odniesienia od obecnej rzeczywistości..



Jak na razie dwudniowy wypad przeznaczamy na... zdjęcie powyżej zapewne mówi samo za siebie. Miasto to nieraz dało nam popalić, ucząc pokory i dystansu, ale też spowodowało ogrom emocji trzymających w napięciu, a potem szczęścia. Na pewno też pomogło odkryć dużo nowych rzeczy i pogłębiło doświadczenie... i mam nadzieję, ze jeszcze będę mogła je odwiedzić w tak ważnym dla mnie wydarzeniu, które tam odbywa się każdego roku...

środa, 13 lipca 2011

Podróż do Kobiecości...

"Kiedy dziewczyna ma piętnaście lat nienawidzi mężczyzn i wszystkich by najchętniej wymordowała. Dwa lata później rozgląda się, czy któryś przypadkiem nie ocalał". 
                                                                    Tadeusz Giogier 


Kto by przypuszczał, że w duszy młodej dziewczyny dzieje się aż tak wiele?! Lata dorastania są najprawdopodobniej najważniejszymi latami w życiu. Kształtuje się ciało, umysł i dusza. A gdy nawiguje się wśród tych raf, trzeba pamiętać, że to wyjątkowy i znaczący okres w życiu. Dziewczynka staje się kobietą. Każdy dzień jest jak podróż w nieznane w towarzystwie innych milionów dziewcząt, które przeżywają to samo. 



Tylko tak się rozwijam, jak wysoko potrafię sięgnąć, tylko tak długo będę iść, dopóki będę szukać, tylko tak daleko będę widzieć, jak głęboko potrafię spojrzeć, tylko wtedy będę, gdy będę marzyć.