piątek, 29 marca 2013

pinky weekend came!

"Jesli sie zapetlilas i kompletnie nie wiesz juz co dalej, zostaw wszytsko.
Pojdz na spacer. Naprawde. Swieze powietrze i tlen ozywiaja umysl.
Nie jestes ofiara. Chyba ze sam siebie skazujesz na wiezienie wlasnych mysli.
Odrzuc ograniczenia.
Daje sobie prawo do podejmowania decyzji,
ktore dotycza mojego zycia.
Tak, chce decydowac o sobie.
Chce byc odwazna.
Chce byc szczesliwa."
                    (B.Pawliskowska)


Zycze wszytskim milego swiatecznego weekendu.
xxx

czwartek, 28 marca 2013

Chocolate nests.

...czyli jak w tempie blyskawicznym mozna cos dobrego postawic na Wielkanocnym stole.

Przepis jest blyskawiczny i latwy. Roztapiamy czekolade w garnku i dodajemy wedlug uznania co chcemy wymieszac z czekolada np. platki cornflakes (moj traf), crunchy albo roznego rodzaju orzechy. Dekorujemy czekoladowymi jajkami i gotowe. 10 min i male co nie co na stole juz jest!


Pozdrawiam serdecznie i zycze wszytskim Wesolych Swiat Wielkanocnych.
paula

piątek, 22 marca 2013

Dublin 2013.

W pogoni za dobrym smakiem udalam sie do Dublina. Punktem przewodnim bylo poszukanie miejsc z dobrym design, ciachem i oczywiscie kawa. Odwiedzilam kilka inspirujacych miejsc tj.: 3F3, W J Kavanagh, Tamp&Stitch, Food Hall, gdzie czas uciekal nieublagalnie szybko. Jak to sie mowi: "to co dobre, szybko sie konczy". Dobrze ze tym razem byl aparat pod reka, poniewaz w kadrach ujelam kilka rzeczy, ktore zwrocily uwage, wywarly pozytywne wrazenie i byly czyms zaskakujaco nowym pod wzgledem samego design.









Wszytskie kawiarnie charakteryzowaly sie "surowym" wnetrzem. Prostota i minimalizm przodowaly. Tak samo bylo za barem. Klasycznie i porstolinijnie. Szeroki zakres sprzetu baristycznego wzbogacal "sam bar" i sprawial efekt baru szeroko zagospodarowanego. Z kazdej z odwiedzanych kawiarni dalo sie wyszukac cos wyjatkowego, co charakteryzowalo dany punkt, co pobudzalo wyobraznie, wzbogacalo o wiedze i dawalo do zrozumienia ile mozna jeszcze z "niczego" stworzyc naprawde cos kreatywnego i ciekawego, co dawalo piorunujacy efekt design.




Podczas tego wyjazdu skosztowalam i przetestowalam wiele wypiekow i kawy. Odkrylam rozne sposoby podawania ciast i prezentowania kawy na "stole". Musze przyznac, ze najbardziej na podniebieniu zapamietalam ciacho cynamonowe, a jesli chodzi o kawe to najbardziej upodobalam sobie kawe z Costa Rica, ktorej slodki smak miodu byl niesamowicie intensywny.






Uwielbiam podrozowac, poznawac nowe miejsca, odkrywac tajniki kuchni i dobrego smaku, ludzi z innych zakatkow swiata. Wstawac rano w obcym miejscu i czekac tylko na "cos nowego", co zobacze, posmakuje,  przezyje, co zaskoczy i wbije sie tak w pamiec, ze bede wracac i wracac wspomnieniami...

Milego weekendu,
paula

niedziela, 10 marca 2013

Kuchnia Wyspa.

Kazdy Kto mnie blizej zna, wie ze moim najwiekszym marzeniem jest posiadanie wlasnego krolestwa. Takiego, w ktorym bede zatracac sie bez konca, takiego w ktorym bede czula sie beztrosko i dobrze, i takiego, w ktorym beda powstawac owoce mojej pracy. Mowa tu oczywiscie o kuchni wyspie, wspomnianej w tytule postu.

zrodlo: lovingit.pl

zrodlo: www.lovingit.pl

Kuchnia moich marzen bedzie minimalistyczna i prosta. Beda dominowac w niej kolory szarosci, bezu, blekitu oraz bieli. Akcenty drewna beda takze mile widziane. Bedzie podazac w strone stylu skandynawskiego oraz beda pojawiac sie w niej sladowe elementy retro. Bedzie znajdowac sie w pokoju o dobrym naswietleniu dziennym, najlepiej z wyjsciem na taras lub jesli bedzie to loft (ta odslonia mieszkania idealnie wpasowuje sie w moj gust i wizje przyszlego, wlasnego kata) bedzie stanowic polaczenie kuchni z pokojem goscinnym i korytarzu.

zrodlo: garnizon.pl
zrodlo: www.wnetrza.webzine.pl 

Marzenia sa po to by je realizowac...wiec nie moge siedziec bezczynnie, a dzialac, bo przeciez samo sie nie zrealizuje, a byloby wspaniale gdyby te ujecia staly sie moja otaczajaca rzeczywistoscia, zawdzieczana moja wlasna praca i wysilkiem.

Milego wieczoru,
xxx

środa, 6 marca 2013

wielki powrot?

"jak Cie widza tak Cie pisza" podobno? a czy moze byc tak: "jak Cie slysza tak Cie widza"? ... splot dzisiejszych wydarzen spowodowal, ze zebralam sie w koncu i zajrzalam tutaj.. pierwsze co moge napisac to to, ze chcialam najmocniej przeprosic za zaniedbanie candy..nie ukrywam, ze po ostatnim candy gdzie liczba chetnych przekroczyla 90 osob, dala nadzieje, ze tym razem Was zainteresuje..a tu kilka osob...dlatego chcialabym zachecic raz jeszcze dodajac do candy cukierasa NIESPODZIANKE-co wynagrodzi czekanie i Wasza cierpliwosc. Zatem przedluzam candy do 1 kwietnia. Zglaszajcie sie!

Wracajac do stwierdzenia powyzej nie sadzialam, ze jedna osoba, moze tak zmienic moj punkt widzenia, moje poczucie o samej sobie, o tym skrawku blogosfery, ktorej daje mala czastke siebie, poswiecam czas i ktora czesto gra role katharsis i odskoczni od rzeczywistosci i pedzacej codziennosci. Jedna osoba, spotkana przypadkowo, w innym kraju, w "dziwnych" okolicznosciach, wrzuciala do mojego worka, grosik nadziei i radosci i tknela mnie, zebym tutaj weszla, przysiadla, zatrzymala sie na chwilke, pomyslala glebiej i napisala co mi w duszy gra. A gra wiele, bardzo wiele...dlatego ucieka dzien za dniem, godzina za godzina.. czasami zbyt szybko, ale moze to i dobrze? bo do celu pozostalo jeszcze troszke..meta jest blisko i cel ktory sobie zalozylam tez, kwestia wytrwalosci i sily wewentrznej oraz oczywiscie odrobina szczescia, na ktora licze...

To niesamowite jak jedna osoba moze wzburzyc w drugim czlowieku tyle niesamowitych, pozytywnych odczuc. I chociaz wierny czytelnik myslal, ze po drugiej stronie siedzi o wiele dojrzalsza wiekowo osoba niz w rzeczywistosci, to mam nadzieje, ze sie nie rozczarowala i ze juz niezawiode, ze znajde czas i checi do przesiadywania tutaj, by pomyslec glebiej, bo szczerze - bardzo mi tego brakuje, ale tymczasem nie zatrzymuje sie, nie chce, zyje tu i teraz, intensywnie i nie mam czasu na refleksje..nie teraz.. ale owy czas nadejdzie, z pewnoscia, bo tak jak kazdy czlowiek szuka chwili wytchnienia, tak i ja jestem typem osoby, ktora lubi usiasc tak jak w ksiazce Paulo Coelho "na brzegu rzeki Piedry i ""poplakac"" od czasu do czasu, by wir codziennosci mnie nie pochlonal kompletnie i bym nadal umiala szukac i znajdowac perelki, ktore napotykam kazdego dnia, ktore daja lekcje-troski i radosci i ucza byc silnym i doceniac kazdy nowy dzien nam dany...

Pierwszy post bez zdjec..sprzet jest tymczasowo nieosiagalny, niestety...

pozdrawiam serdecznie,
paula