wtorek, 24 stycznia 2012

moody day.

Czasami są takie dni, że nie sposób znaleźć dla siebie miejsca. Może to z braku słońca, wysiłku fizycznego i przez monotonne godziny spędzone przy książkach, powodują, że mój dzień jest leniwy, bezpłciowy i szary. Nie lubię takiego stanu! Ratuje się jak mogę, staram się zrobić coś co lubię, szukam towarzystwa wśród osób, których jeszcze nie dopadł ten bezsensowny stan ducha, ale czasami i to nie pomaga. Moja busola uczuć błądzi, a efektem tego jest zamulenie i kompletny zastój. Wszystko jest takie bezwyrazu, obojętne, beznamiętne. W jednej minucie czuje zapał do działania, mam głowę pełną pomysłów, np. wizji fotograficznych, a gdy już mam sięgnąć po aparat to wszystko pęka - jak balonik i zapał ucieka... Tak samo jak dziś! Zaplanowałam muffinki różnego rodzaju, pojechałam po produkty, a teraz one leżą w kuchni na stole, uśmiechają się do mnie, a ja patrzę zrezygnowana i bez jakichkolwiek chęci aby do nich podjeść i coś zdziałać...


Czas się ruszyć! Przecież nie mogę spędzić całego, oczekiwanego dnia wolnego w łóżku?! Przymusowo i oby sukcesywnie muszę zacząć działać, aby wypełnić te puste godziny czymś pożytecznym. Babeczki to pomysł na poczęstunek dla jutrzejszych wyjątkowych Gości i nie mogę się poddać! Pomimo, iż wewnętrznie rozdarta walczę pomiędzy pójściem spać, a pichceniem w kuchni, muszę dopomóc mojemu barometrowi uczuć, abym kompletnie nie została pochłonięta tą szarą aurą dzisiejszego dnia.

Po paru godzinach kuchnia przeobraziła się w fabrykę muffinkową! Zrobiłam muffinki malinowe (przepis podawałam we wrześniu 11') i nowość jak dla mnie muffinki piernikowe z musem śliwkowymi i migdałami. Przepis jak w standardowych muffinkach, z tym że dodałam przyprawę korzenną, kakao i powidła śliwkowe, a wierzch masy posypałam migdałami. Fabryka wyprodukowała aż 31 muffinków. Z tego niechcenia się tak rozkręciłam, że na dziś już wystarczy, bo w międzyczasie zrobiłam ogromne zapiekanki, które zawiozłam Boo do pracy.



Teraz leżę na kanapie, pije otulony kubek ciepłej herbaty i zajadam się nimi, jednocześnie dumając co powie jutro mój promotor na zaledwie 15 stron mojej pracy mgr i czy będzie tak wspaniałomyślny i da mi wpis z seminarium. Chyba do pomocy zabiorę z trzy muffinki żeby spotkanie się powiodło (żart oczywiście, bo chyba by mnie wyśmiał!). Trzymajcie proszę kciuki!



Pozdrawiam i życzę ciekawego wieczoru w ten ponury dzień. Mam nadzieję, że pomimo małej przerwy znów będziecie mnie na nowo odwiedzać i pozostawiać po sobie ślad w formie komentarza - bo to takie miłe, jak Ktoś polubi, doceni i sam oceni.
xxx

czwartek, 19 stycznia 2012

...raspberry pure pleasure.

A zima nieobecna! Ciągle czy to w radio czy w TV słyszę jak ludzie analizują tegoroczna zimę, czy przyjdzie, czy zaskoczy kierowców, czy może będzie ale podwójnie ostra. Ja osobiście nie odczuwam jej zbyt mocno. Czuję się jakbym zatrzymała się na jesiennym spacerze wśród spadających kolorowych liści, stąd też kalosze ani ważcie mi się schodzić z moich nóg! W tym sezonie wynoszę ja maksymalnie, bo jak po białym puchu ani śladu, tak i brak możliwości wypadu na deskowe szaleństwo powoduje, że kompletnie jest mi ona obca. No trudno! Za rok!

Ja tymczasem zajęta pracą, sesją zimową i ciągłym zmaganiem się z pójściem do czytelni i zapoczątkowaniem mojej pracy magisterskiej (na razie nieudane, ale od przyszłego tygodnia nie ma "ale" muszę przysiąść i to ostro!), staram się znaleźć czas na to co uwielbiam...Tak więc od rana chodzi za mną...cieplutka, słodka, czerwona, rozpływająca się w ustach grzeszna przyjemność, którą często zajadam się podczas relaksacyjnego "aperitivo" w naszej ulubionej knajpce. Nie mogłam czekać ani dnia dłużej i w końcu kosztem pracy mgr zaszyłam się w kuchni i tworzę moją mini ucztę dla podniebienia i oczu.


Może zabrzmi to dziwnie, ale nigdy nie przepadałam za malinami. Zawsze truskawki, ciągle one, wszystko truskawkowe musiało być! A tymczasem od roku nie mogę przeżyć tygodnia bez koktajlu malinowego w mojej ulubionej różowej krainie, czy malinowego musli z jogurtem naturalnym. Całkowicie się do nich przekonałam i nie mogę się im oprzeć! Zagościły na stałe w moim menu. 
Dziś zapraszam Was na moją czysto malinową przyjemność, czyli lody waniliowe otulone warstwą ciepłych malin z serkiem mascarpone. Niebo w gębie! 


Deser jest łatwy w wykonaniu i błyskawiczny! Potrzeba zaledwie malin, lody waniliowe - polecam Zieloną Budkę oraz serek mascarpone (Piątnica). Najważniejsza część deseru czyli sos malinowy przygotowujemy w następujący sposób: wstawiamy rozmrożone maliny na ogień dodając sok z cytryny. W trakcie podgrzewania dodajemy cukier puder, sprawdzając smak od czasu do czasu. Maliny mają różny poziom słodyczy, stąd brak określenia dokładniej ilości cukru pudru. Kwestia poziomu słodkości malin zatem zależy już od nas samych, tak jak lubimy. 




Pozdrawiam ciepło,
xxx

sobota, 7 stycznia 2012

Przez następne 365 dni będę patrzyła na świat, jakbym go widziała po raz pierwszy...!

Każdy nowy rok jest szansą by zacząć coś nowego. Żegnamy stary rok i otwieramy się na nowe aspekty naszego życia, które czekają już w kolejnych dniach. Podobnie jak każdy miesiąc, każdy dzień, każda godzina, sekunda. Każda chwila. Chwila, którą powinniśmy łapać każdego dnia i żyć intensywnie z dnia na dzień. Przecież każda chwila to szansa, by coś zmienić - na lepsze. Nowy rok to nowe nadzieje, nowe wyzwania, realizacja naszych marzeń. Nowy rok to także dokończenie spraw z roku poprzedniego i otwarcie się na nowe horyzonty...właśnie! Nowe rzeczy, nowe wyzwania, które momentami mnie przerażają, a które niekiedy budzą dreszczyk emocji i motywy do działania... które rodzą się w mojej głowie z każdym dniem.


Jak wspominałam wcześniej z jednym z postów, dostałam się do II etapu Edukatora Stylu Duki, dlatego pomiędzy pracą, obowiązkami, mgr, staram się wykreować coś oryginalnego i zachęcającego do wspólnej uczty dla oczu i podniebienia. Przeglądam artykuły, gazety, strony www, szukam trafnych spojrzeń na styl skandynawski, którym cechuje się Duka, by tym samym zdobyć dobry pomysł i stylowy efekt mojej pracy.


Wytworna elegancja i swobodny wygląd wnętrz urzeka wszystkich, dlatego styl skandynawski cieszy się coraz większą popularnością. W moim upodobaniu liczy się przestronność, skromność prostoty ciągnący za sobą minimalizm, lecz z nutą ciekawych motywów i aranżacji.


Wnętrza skandynawskie jak dla mnie są wesołe, spokojne, harmonijne, bijące czystością i ciepłem pomieszczeń. Staram się zatem stworzyć tak swoją pracę, aby w pełni oddała trochę "mnie". Nie mam do końca opracowanej kompozycji mojej pracy. Cały czas dopracowuje szczegóły, wyszukuję potrawy i odpowiednich kompletów porcelany. Oby efekt był piorunujący! Tego sobie chce życzyć, oraz jeszcze jednego dla mnie ważnego wydarzenia, które oby doszło do skutku z jak najlepszym rezultatem!


Pozdrawiam serdecznie i Wszystkim życzę wszystkiego dobrego w tym nowym roku 2012!
xxx