środa, 7 września 2011

Pinky flower.

Dziś naszła mnie ochotę na mały bukiecik w pokoju. Niedługo chce porobić więcej porządków w domu i na pewno chcę, tzn. będę się starała, aby w kuchni często na stale gościł bukiet świeżych kwiatów lub ziół. Florysta to ze mnie marny, chociaż kiedyś jak byłam mała chciałam mieć swoja kwiaciarnie. Lubiłam robić stroiki z mamą, dobierać różne elementy ozdobne do kwiatów, wstążki i ozdobne doniczki. Fascynacja jednak szybko minęła, kiedy od 10 roku życia zaczęła mi towarzyszyć nowa nieproszona przyjaciółka - alergia. Już nawet leżenie latem na trawie stało się niemożliwym, a o trzymaniu jakichkolwiek kwiatów w domu, nie było mowy, ponieważ skutki były niestety bardzo widoczne i głęboko odczuwalne.

Ten kwiatek jednak wpadł mi w oko i nie mogłam oprzeć się jego urokowi. Wiadomo, że będę obcować z nim ostrożnie w domu, ale do mini sesji zdjęciowej w tak piękny słoneczny dzień, pasował jak ulał. A różowe dodatki, które dokupiłam, dodają bukietowi jeszcze lepszego efektu.





Pozdrawiam ciepło,

xxx

1 komentarz:

  1. No to jeśli masz faceta, to ma z Tobą przerąbane, bo nie może kupić Ci kwiatka na przeprosiny, tylko od razu coś droższego hehe : ) ja też uwielbiam kwiaty. ;) ze względu że jestem sama , jestem skazana kupować sobie samej !


    xoxo.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteś!