środa, 23 listopada 2011

owocowe małe co nie co...

Czasami są takie dni, że wszystko wali mi się na głowę...czuje frustrację, a potem przychodzi smutek i łzy same napływają mi do oczu i nie mogę zatrzymać ich z całych sił. Ten post dzisiejszy ułożyłam sobie w głowie w pracy i miał być miły i przyjemny..nie przypuszczałam jednak, że mój piękny dzień legnie w gruzach (w sumie i nie mój, po mojej kumpeli z pracy i Boo też). Wszyscy w trójkę struci, staliśmy i patrzyliśmy na siebie z pustym wzrokiem i staraliśmy pocieszyć się wzajemnie.. Nie znoszę tak się czuć, bezradnie, nieobecnie i smutno...tak jakby coś lub Ktoś powalał mnie na kolana i nie pozwalał wstać...Tęsknie za spokojem, za wewnętrzna równowagą, za dobrym dniem, który wiem, że musi przyjść, bo przecież po burzy zawsze wychodzi słońce..


Nie zamulając dalej, chcę kontynuować moją przewodnią myśl dzisiejszego wpisu, który wpadł mi do głowy rano...Nie wiem jak Wy, ale ja gdy mam okazję do dłuższego pospania przynajmniej do tej 11tej, przebudzam się i dumam od rana co by tu zrobić tak dla samej siebie, albo dla Kogoś.. Zamiast przestawiać budzik na kolejną drzemkę, zrywam się i działam. Tak jak dzisiaj właśnie! Przed pracą wstałam i prosto poszłam do kuchni. Wczoraj oglądając mój ulubiony wtorkowy serial "Przepis na życie" w internecie, znalazłam przepis z ich bloga kulinarnego, który bardzo, ale to bardzo (że aż wstałam wcześniej!) chciałam przetestować! A mianowicie...omlet twarożkowy z owocami.



Przygotowałam, tak jak według przepisu:
- 12 dkg serka homogenizowanego
- 10 dkg mąki
- 2 jajka
- 3 dkg cukru
- 250 ml mleka
- 5 dkg masła do smażenia
- 1 łyżka oleju do smażenia
- cukier puder do posypania
- 0,5 dkg cukru wanilinowego
- szczypta soli
- miseczka pokrojonych letnich owoców (maliny, jagody, porzeczki, morele)

W moich omletach zastosowałam głownie maliny i truskawki. Dodatkowymi składnikami, którymi ozdobiłam omlet była polewa truskawkowa, bita śmietana oraz gałka lodów waniliowych. Mała bomba kaloryczna, ale co tam! Czasami wypada sobie pozwolić, bez wyrzutów sumienia, na małe co nie co!O!


Białka oddzielamy od żółtek. Następnie ubijamy na puszystą masę żółtka z cukrem, dodając cukier wanilinowy. Z mąki, mleka, serka wyrabiamy ciasto, następnie dodajemy masę z żółtek. Kolejnym krokiem jest ubicie białka z solą na sztywną masę i delikatnie dołączyć do ciasta.
Na patelni rozgrzewamy masło z olejem, wylewamy ciasto i usmażymy omlety z obu stron na złoty kolor. Kiedy omlety są już gotowe kładziemy na nie wcześniej przygotowane owoce i posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego!

A ja tymczasem, na pocieszenie humoru zasiadam do mojej kawki i wypatruję jutrzejszego dnia. W końcu każdy nowy dzień przynosi nowe niespodzianki i radości..i oby jutro tak było, bo przede mną dzień konfrontacji z różnymi osobowościami w pracy, a jeszcze muszę wymyślić prezent dla jednej wyjątkowej osoby...


Pozdrawiam Was serdecznie i życzę spokojnej nocy.
P.s. po tym złym dniu, ten wpis okazał się jak katharsis, po prostu inny wymiar, gdzie jest "lovely&cozy"...



Paula,
xxx

1 komentarz:

  1. Niestety również pora roku ma duży wpływ na nasze samopoczucie. Bo jak tu znaleźć siły i energię, gdy na dworze mdło, buro, szaro i zimno, a ledwo człowiek się 'ocuci', a już wychodzi z pracy/szkoły i jest ciemno.
    Dlatego ja jestem wielką zwolenniczką celebracji zwłaszcza najmniejszych przyjemności, chociażby wypicie ciepłego kakao przy zapachowej świeczce.
    Od razu dzień staje się wartościowszy.
    A z taką przyjemnością jaką tutaj zaserwowałaś, chyba bym chodziła szczęśliwa przed tydzień!
    Muszę wypróbować ;))

    Życzę pogody ducha, zwłaszcza w te gorsze dni.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że jesteś!