niedziela, 19 maja 2013

lemon cake.

Dziś bez dłuższego wstępu. Nie mogę zebrać myśli. Chaos jeden wielki. Nie mam czasu pomyśleć, bo jak zebrać myśli pomiędzy jednym pakowaniem walizki, wypakowywaniem na kilka dni i pracą. Powoli ogarnia mnie zmęczenie i zatrzymanie się w punkcie przeze mnie najbardziej oczekiwanym.


Stąd też na zrobienie tego ciasta zbierałam się od około 2 tygodni...Wyszukane przepisy gotowe (w większości zerkałam na przepis z White Plate). Lista potrzebnych produktów gotowa. Tylko zapału i czasu brak. Ale w końcu wczoraj przysiadłam w kuchni i zrobiłam moją pierwszą cytrynową tartę. Wkradło się parę komplikacji czyt. spalone ciasto na spód - tak wychodzi gdy się chcę zrobić wiele rzeczy na raz (w między czasie pichciłam jagodzianki). Nie złamałam się i upiekłam jeszcze jeden spód i w końcu po ok 4 godzinach wyszłam z kuchni. Zadanie wykonane. I chociaż marzy mi się beza jak śnieg biała, która dała by piorunujący efekt w kadrze, to chyba nie ma takiej możliwości, ponieważ z tego co czytałam na innych forach kulinarnych, zawsze przybierze złocisty odcień.




Miłego tygodnia,
paula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteś!