Nie wiem czy przyznacie mi rację, ale jak dla mnie najbardziej czasochłonnym i wymagającym wiele starań w przygotowaniu jest sernik. Zabierałam się za niego od tygodni i w końcu nadeszła długo wyczekiwana motywacja, a raczej informacja, że zakupione sery niebawem utracą datę ważności. Tak czy owak wysiedziałam przy piecu te dwie godziny i z pieca wyjechał ogromny, złocisty kawał dobrego ciacha! Do tego shot espresso = idealna odsłona sobotniego lunchu! O!
Miłego dnia,
paula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteś!