poniedziałek, 3 października 2011

This day is mine! part II

Dziś jest mój dzień, kiedy w końcu, po całym tygodniu przeprowadzki przeplatanej z pracą, mogę wypić dobrą aromatyczną herbatę w swojej kuchni. Nie zabrakło pomocy ze strony najbliższych - Boo & Mamie, którym serdecznie dziękuję. Bez Mamy nie byłoby tak pięknie, pachnąco i czysto! Złota Kobieta!


Aranżacje wnętrz i inspiracje układałam sobie w głowie od dawna, a garstkę odnalazłam po części w katalogu Ikea, do którego udałam się z koleżanką po parę gadżetów. Przypływu nowych wizji na miejscu nie było końca, a nowości w porcelanie po prostu były niesamowite, z których można by było stworzyć na prawdę trafnie kolorystycznie kompozycje. Zdobyłam także kolejny katalog, przeznaczony tylko dla wnętrza kuchni i sprzętu AGD. Miło tak podumać o swoim królestwie, urządzonym po swojemu...


Może nie do końca mogę powiedzieć, że wszystko jest urządzone, ale z czasem krok po kroku pomieszczenia będą gromadzić odpowiednie dodatki. Na razie tak jest dobrze- miła, pachnąca i przytulna oaza. Cieszę się, że mogę stwierdzić, że w końcu zapanował porządek, świeżość i lekkość pomieszczeń, wypełnionych zapachem świeczek owoców leśnych, wanilią i lawendą...


Dobra aromatyczna herbata to podstawa, bez której ciężko się obejść przez cały dzień. Na pierwszym miejscu wśród moich herbacianych smaków jest czysty, oryginalny Earl Gray. Wczoraj z Mamą skusiłyśmy się na kupno herbaty o smaku aromatycznej truskawki...Jest pyszna! Polecam! Można ją parzyć nawet 3 lub 4 razy! Nazywa się "egzotyczny poucz"...


ale to nie wszystko na dziś...zaplanowałam coś jeszcze... pichcenie. Ukuchciłam dla mojego Boo z okazji dnia chłopaka (zamęt przeprowadzki i inne nieprzewidywalne sytuacje spowodowały, że moją niespodziankę musiałam odłożyć na dzisiaj) ciasteczka Franklina.
Ciasteczka Franklina poznałam w Londynie, kiedy to z Maxem&Jackiem piekliśmy je, a potem chłopcy rozdawał je w szkole dzieciom. O ciastkach Franklina przeczytałam także na blogu White Plate, gdzie dokładnie jest opisana historia skąd się one tak na prawdę wzięły. Głodnych historii zapraszam do White Plate, a ja podaje przepis:


* 1 filiżanka cukru
* 1/2 filiżanki miękkiego masła
* 2 jajka
* 2 filiżanki mąki
* 1 filiżanka drobno pokrojonej czekolady mlecznej ( można także zastąpić je czekoladowymi chipsami)


Ubijamy jajko z cukrem oraz masłem. Następnie dodajemy mąkę i pokrojoną mleczna czekoladę i dokładnie mieszamy. Na blasze wyłożonej papierem układamy ciasteczka. Pieczemy 15 minut w piekarniku o temperaturze 180 stopni C.


Proste, smaczne, wygodne w przygotowaniu i idealnie pasujące do aromatycznego kubka herbaty.



Wszystko pięknie, ładnie do momentu, kiedy wszystko stanęło w jednej sekundzie, kiedy wylało mi się trochę herbaty na kremowe podkładki. Myślałam, że będą już do prania, a tu ... niespodzianka - dobry motyw do zatrzymania go w kadrze aparatu. Ten dzień na prawdę jest mój - a fotografii powstało od groma.

Ciasteczka Franklina jak sami/same możemy stwierdzić są dla dzieci małych i tych już większych...



Pozdrawiam,
xxx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteś!